Nasza strona internetowa i fanpage na facebooku to taki mały pamiętnik z pracy. Zazwyczaj opowiadamy o naszych Klientach i zrealizowanych projektach. Bardzo mało pojawia się tam osobistych akcentów- dlatego tym razem zamiast podsumowywać wykonane przez nas zlecenia, postanowiliśmy podsumować rok 2013 w Alefoto „od kuchni”.
Zapraszamy do podglądania!
W zeszłym roku o tej porze byliśmy w trakcie gorączki przedtargowej. Marcin składał albumy, przygotowywał wydruki, a Dora buszowała po wrocławskich pasmanteriach w poszukiwaniu wstążek o odpowiednich odcieniach fioletu.
Targi zbiegły się też w czasie z odświeżeniem naszego logo i całej identyfikacji wizualnej.
Od lutego do marca mieliśmy zaplanowaną m.in. śniegową sesję zdjęciową, ale niestety szyki popsuła nam dobijająca wszystkich brzydka, deszczowa pogoda. Część pomysłów i realizacji musieliśmy więc zaadaptować do warunków studyjnych oraz barowych.
Sezon ślubny zaczął się dla nas śniegową zawieją w Niedzielę Wielkanocną. W trakcie wesela Ani i Maćka Dora załatwiała czarne interesy z gośćmi;)
Sezon powoli się rozkręcał, a Marcin nawet w wirze pracy jak zwykle nie odmówił sobie kolejnego śmiesznego autoportretu.
Jako prawdziwy miłośnik zwierząt nie odpuścił też żadnemu czworonogowi, szczególnie jeśli chodzi o koty. Przed Wami autoportret z kotem, cieniem i różowymi japonkami.
Szalone powroty do domu uatrakcyjniały nam powalone drzewa, gęste mgły, rzęsiste ulewy, niewyspanie i zepsute światła stopu.
Na brak wrażeń nie mogliśmy narzekać również w trakcie samej pracy. Powstawały reportaże w tramwaju.
A dla odmiany czasem nawet w kuchni podczas sesji kulinarnych
fot. Małgosia Głowiak
„Tańczący fotograf Marcin” ewidentnie stał się kolejną atrakcją dla niejednego fotografa amatora w tym sezonie ślubnym. Złapany na gorącym uczynku przy zdjęciu grupowym
fot. nieznany
podczas przygotowań Panny Młodej
fot. Justyna, świadkowa
Nie bacząc na ryzyko balansował na krawędzi życia i śmierci, żeby zdobyć wyżyny fotograficznego kunsztu. No ale czego się nie robi dla dobrych ujęć.
fot. Marcin Hernik
Tymczasem Dora spełniała się w nowych rolach jako:
1. mobilny stojak na lampę
2. automatyczna obsługa fotobudki
3. testerka światła i kadrów na potrzeby projektu dla Łokietka 5
A gdzieś pod koniec sierpnia chwyciła nawet za aparat
Jesień zaskoczyła nas przy obróbce i kalibrowaniu nowego sprzętu
W tak zwanym międzyczasie, aby dać małe wytchnienie naszym oczom, udaliśmy się w głuszę na odpoczynek i reset
Nadrobiliśmy zaległości w spotkaniach towarzyskich
Szukając ciekawych miejsc na plenery odbywaliśmy inspirujące samotne spacery
ale i grupowe wycieczki okazały się wcale nie gorsze pod względem rezultatów
Marcin aktywnie uczestniczył w kształcących spotkaniach fotograficznych
I konstruktywnych potyczkach słownych w gronie znajomych fotografów
fot. Sylwia Mucha
W październiku po raz kolejny wrócił na uczelnię w roli wykładowcy i nie omieszkał popełnić kilku wyjazdowych warsztatów fotograficznych dla firm
fot. Adam Konarski
W czasie letnio-jesiennych plenerów zaprezentowaliśmy Młodym Parom nowe, pełne pasji pozy zdjęciowe;)
fot. nieznany
A w grudniu walczyliśmy panoramicznie w bardzo fajnej lokalizacji
Uf i wreszcie jest 2014! Z naszej zeszłorocznej listy planów do zrealizowania udało nam się odhaczyć naprawdę wiele, mimo zmęczenia i powiększonej wady wzroku jesteśmy przygotowani na kolejne szaleństwa w nadchodzących tygodniach. Stay tuned!
DiM